Rozwiązanie Embracer budzi uzasadniony sceptycyzm i pełną wściekłości

  • Przyjrzyjmy się, co się stało, gdy Embracer podzielił się na trzy odrębne podmioty
  • Dlaczego niektóre studia reagują głośno tylko dlatego, że są częścią Embracer?
  • A co to mówi o tym, jak ludzie będą postrzegać firmy takie jak oni?

Tak więc, wiele miesięcy później, wygląda na to, że Embracer Group, ten wielki straszak gier, podąża drogą dodo. Po podzieleniu się na trzy oddzielne grupy, oryginalny Embracer ma funkcjonalnie przestać istnieć, ponieważ wszystkie trzy będą notowane na giełdach jako odrębne podmioty, choć mają się ze sobą przenikać.

Jednak dla tych, którzy mają nadzieję, że może to oznaczać koniec megalomańskich ambicji Embracera i powrót do jakiejś formy zdrowego rozsądku w podległych mu firmach, niestety dla wielu nie mają jeszcze dość wysadzania wielu z nich w powietrze.

Advertisement

Wystarczy popatrzeć wątek na Twitterze prowadzony przez znawcę branży Wario64 ogłaszając te zmiany, spotkałem się z szerokim spektrum, głównie negatywnymi ocenami pod adresem Embracer i tych nowych grup. Zwłaszcza imiona „i przyjaciele” brzmią nie do opisania, prawda?

Dlatego dla wielu deweloperów Embracer, który zapowiadał się na potężną supergrupę korporacyjną przekazującą niezliczone ilości gotówki na rzecz twórców gier, stał się teraz przysłowiowym albatrosem na szyi. Oprócz zwolnień, cięć i nie tylko, wydaje się, że samo bycie z nimi kojarzonym oznacza utratę reputacji wielu firm.

Znaki ostrzegawcze

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Embracer tak naprawdę nie był ulubieńcem biznesu. Wielu analityków, komentatorów i innych osób z branży byli aktywnie sceptyczni Jeśli nie podnosząc alarmu bezpośrednio na temat praktyk biznesowych Embracer. Pomysł, że można osiągnąć zysk, dokonując masowych przejęć, nawet wtedy wydawał się w najlepszym razie odległy.

To nie jest zła strategia. W końcu przejmowanie najlepszych i odnoszących największe sukcesy firm jest jak rzucanie błotem w ścianę – coś musi się uchwycić. Problem polegał na tym, że jedynymi przejęciami był lub wydawał się być dokonywany przez Embracer. I niezależnie od tego, jak świetny jest programista, nie można sprawić, że z dnia na dzień podwoi sprzedaż, ani, co bardziej trafne, nie można pozwolić mu na opracowanie świetnego, najlepiej sprzedającego się produktu z dnia na dzień.

Advertisement

Ponownie odetnij przemówienie PR, a wielu słusznie było zdezorientowanych. Większość jednak zakładała, że ​​musieli wiedzieć, co robią. W końcu nie można rozdawać takich pieniędzy bez jakiegoś żelaznego planu osiągnięcia zysku.

Czy był plan?

Zajrzyjmy teraz za kurtynę i warto pamiętać, że przejęcia budzą kontrowersje nawet w branży gamedev. Odsuń kurtynę PR i oczywiste jest, że wielu słusznie sceptycznie podchodzi do tego, czy wpadną w ręce „dobrej” firmy, która pozwoli im robić to, co robili wcześniej, tylko z większymi zasobami lub z kimś, kto będzie chciał wyciskając je do sucha.

Embracer wydawał się być tym pierwszym, zamierzającym utworzyć „supergrupę”, w której sama waga wszystkich ich firm nieuchronnie przyniosłaby zysk. I wtedy wydarzył się ostatni rok.

Po jednej nieudanej transakcji Embracer w zasadzie z dnia na dzień zaczął implodować pod własnym ciężarem. Zasadniczo firma miała na stole jedynie pisemną umowę na kwotę 2 miliardów dolarów, co zapewniłoby jej bardzo potrzebny zastrzyk gotówki na potrzeby tworzenia gier.

Niestety, dosłownie w jedenastej godzinie transakcja się rozpadła, a dyrektor generalny Lars Wingefor musiał stanąć przed inwestorami i przyznać się do tego. Dla ludzi, którzy tak naprawdę są w tym tylko dla pieniędzy, jest to w zasadzie tak samo złe, jak powiedzenie im, że wkrótce uderzy fala przypływowa. Naturalnie pojawia się panika.

Dyrektor generalny Embracer Lars Wingefor

Cięcie do sprawy

Nie musimy rozwodzić się nad najdrobniejszymi szczegółami tego, co wydarzyło się później. Zwolnienia nastąpiły w prawie wszystkich studiach należących do Embracer, firmy zostały sprzedane i dość szybko firma albo stała się pośmiewiskiem, albo wzbudziła jad zwykle zarezerwowany dla zbrodniarzy wojennych i gospodarzy talk-show celebrytów.

A teraz widzieliśmy, jak Embracer podzielił się na trzy oddzielne grupy; Grupa Asmodee, Coffee Stain & Friends oraz Middle-Earth Enterprises & Friends. Skutecznie kończąc marzenie o korporacyjnej supergrupie na rzecz naprawdę tego, czym byli wcześniej – grup skupionych na jasnej niszy i celu.

Advertisement

Poplamione imiona

Ale być może najbardziej wymowną rzeczą w tej całej porażce jest to, że naprawdę dobre firmy złapane w uścisk Embracera teraz łapią bezdomnych w wyniku tych wiadomości. Coffee Stain, firma wydająca takie tytuły jak Goat Simulator – OK, zostań ze mną – ale także fantastyczne gry, takie jak Deep Rock Galactic, Songs of Conquest, Valheim i Satisfactory, otrzymuje teraz obie beczki od wielu graczy.Zespół podziemnych krasnoludów górniczych science fiction stoi bohatersko.
Deep Rock Galactic studia Ghostship Games to jeden ze sztandarowych wydanych tytułów studia Coffee Stain

Chociaż zdecydowanie możemy się spierać na temat praktyk zakulisowych i tego, czy jakikolwiek wydawca może postępować etycznie, gdy ma do czynienia z tak monolityczną korporacją jak Embracer, to niesprawiedliwe jest traktowanie każdego studia tym samym pędzlem. Dla wielu pracowników i programistów mają oni równie niewielki wpływ na to, czy ich firma zostanie przejęta i co zrobi grupa-matka, jak na to, czy grozi jej zwolnienie.

Mówiąc prościej, niesprawiedliwe jest nagłe zajmowanie się pojedynczymi częściami, gdy prawdopodobnie problemem jest Embracer jako całość. Albo był, w tym przypadku. Nie sądzę, że szaleństwem będzie stwierdzenie, że nie można nazwać wydawcy, który wydał nam kilka naprawdę niesamowitych gier, „złym” lub „strasznym” w żadnym wypadku.

Ale z drugiej strony nazwisko Embracer to nie tylko błoto, jest ono w tym momencie aktywnie toksyczne, przynajmniej w kontekście dyskursu publicznego. Nie jest to całkowicie niezasłużone, ale jak zauważyliśmy, wydaje się, że rozprzestrzenia się na inne firmy, które nie miały żadnego wpływu na decyzje biznesowe Embracer.

Te, które uciekły

Przykładem jest Sabre Interactive. Sabre w dość znaczący sposób oddzielił się od Embracer po restrukturyzacji, w wyniku czego otrzymał mnóstwo dopingu z boku. Ale nawet wtedy – nalegał dyrektor generalny Sabre Interactive Matthew Karch że nie był to zawzięty rozłam. Nawet nieco męczeńskiego Larsa Wingefora.Kosmiczny marine ubrany w niebieską zbroję, niosący obok siebie miecz łańcuchowy z logo „Space Marine 2”.
Space Marine II to nadchodzący, gorąco oczekiwany tytuł wydany przez firmę Sabre

Advertisement

Teraz możemy zagłębić się w pomysł, że Embracer był „tak małym miasteczkiem i wywodzącym się z dużej organizacji, jak kiedykolwiek zobaczysz” – innym razem. Rzecz w tym, że Karch tak naprawdę nie zmienił swojej opinii na temat Obejmującego, jedynie dostrzegł napis na ścianie i oznaki tonącego statku.

Może więc wydawać się trochę nierówne, że Sabre zdobywa uznanie za dokonanie podziału, podczas gdy inne firmy, które nie chcą lub nie mogą rozstać się z Embracer, nadal są obarczone tą samą żałosną reputacją, co ich firma-matka.

Wszystko się rozpada

To jeden z wyraźnych wniosków. W tej chwili Embracer jest dla wielu graczy w zasadzie hasłem oznaczającym „rażącą niekompetencję” lub „korporacyjną intrygę” i nie jest to całkowicie niezasłużone. Sam Embracer nie był deweloperem ani nawet wydawcą, był to holding; a obecnie jego dziedzictwem jest spektakularna porażka, masowe zwolnienia i szczerze mówiąc haniebny koniec.Logo Asmodee
Asmodee, twórca tradycyjnych gier planszowych, to jedna z grup wydzielonych z Embracer

I chociaż Lars Wingefor zjada skromne ciasto, fakt, że zostaje, z pewnością wielu wprawi w zakłopotanie. Tak, zdetronizowanie dyrektora generalnego nie jest rzeczą łatwą i dla wielu pomysł pozostawienia statku bez steru jest bardziej przerażający niż zatrzymanie go na stanowisku. Ale przesłanie dla wielu brzmi: „Inna nazwa, ta sama gra”. Chociaż nie bylibyśmy zaskoczeni, gdyby strategia Embracera „kupuj, kupuj, zdobywaj” została teraz trwale odłożona na półkę.

Embracer poruszył praktycznie każdą część branży gier, od komputerów PC po konsole i urządzenia mobilne. Dlatego dla wielu firma stała się ogniskiem gniewu z powodu ingerencji korporacji i złego zarządzania, z imponująco różnorodnych punktów widzenia. Wszyscy wydają się zgadzać, że przyczyną było złe zarządzanie Embracer oraz że zwolnień i wynikających z nich restrukturyzacji można było całkowicie uniknąć.

Advertisement

Co to wszystko oznacza?

Ostatecznie ten fragment nie sugeruje, że gniew ludzi będzie miał znaczący wpływ na Embracer lub jego nową formę, niezależnie od tego, czy gniew ten będzie słuszny, czy nie. W tej chwili korporacja właściwie nie istnieje i ograniczyła „grubych” (w tym przypadku wielu utalentowanych programistów i pracowników), aby utrzymać się na rynku, więc ostre słowa to prawdopodobnie najmniejsze z ich zmartwień.

Wskazuje jednak, że wszystko to faktycznie niewiele dało większości podległych im firm, z wyjątkiem obarczenia ich licznymi zwolnieniami i równie zgniłymi powiązaniami z Embracerem. Jak powiedzieliśmy, wiele osób ma niewiele do powiedzenia na temat tego, co się stanie, chyba że całkowicie oddzieli się od Embracer, tak jak zrobiło to Saber Interactive, a my nie jesteśmy wtajemniczeni we wszystkie zakulisowe negocjacje, które doprowadziły do ​​​​rozstania się.

A co ważniejsze, czy ktokolwiek wyciągnie z tego jakąś lekcję? Z ankiety wynika, że ​​prawdopodobnie nie.

Advertisement